captcha image

A password will be e-mailed to you.

 

Beacony Estimote, Comarch i Infinity

Beacony Estimote, Comarch i Infinity

Beacon – zawieszony w sklepie drobny gadżecik może sprawić, że nasza rzeczywistość stanie się bardziej podobna do tej z filmów science fiction. Na dobre i na złe.

Wygląda niepozornie. Zwykle to niewielkie, wieloboczne pudełko w ładnym kolorze, które mozna przyczepić na ścianie czy półce. Wewnątrz – elektronika odpowiedzialna za kontakt z telefonem i przekazywanie danych. W sumie stosunkowo prosta konstrukcja może bardzo wiele zmienić w naszym codziennym życiu.

Co ciekawe beacony to polska specjalność. Polskie start-upy, Estimote czy Ifinity, wzbudziły na świecie wielkie zainteresowanie tymi urządzeniami. Teraz dołącza do nich jedna z największych polskich spółek informatycznych, krakowski Comarch. To oznacza, że rynek uwierzył w beacony, a internet rzeczy staje się faktem.

Nawigacja, przewodnik, sprzedawca

Co to właściwie jest beacon? Dobrze definiuje go określenie: to taki GPS, tyle że działający wewnątrz budynków – system przejmujący opiekę nad właścicielem smartfona wówczas, gdy nawigacja doprowadzi go już pod drzwi. W węższym znaczeniu beacony to umieszczane w różnych punktach budynku czujniki czy też mini-komputery, które dzięki modułowi Bluetooth Low Energy mogą się kontaktować ze smartfonami w promieniu kilkudziesięciu metrów. Mogą im opowiedzieć o kolejnym eksponacie muzealnym na trasie zwiedzania, podrzucić informację o promocji w najbliższym sklepie z torebkami czy przypomnieć o rozpoczynającym się za chwilę boardingu na lotnisku.

Innymi słowy beacony dobrze wpisują się w modny dziś trend nazywany internetem rzeczy, w ramach którego maszyny rozmawiają ze sobą bez naszego udziału. Nowy telewizor, komputer pokładowy w samochodzie, e-zegarek, pulsometr czy odtwarzacz MP3 potrafi bez większego problemu dogadać się z naszym smartfonem. Jak przewiduje firma Ericsson, do 2020 roku aż 50 mld urządzeń ma być podłączonych do internetu.

Poprowadzi, popilnuje

Dzięki beaconom smartfony mówią nam to, co chcieliby nam przekazać właściciele budynków, które odwiedzamy. Muzeum Neonów na warszawskiej Pradze zamiast usług przewodnika proponuje skorzystanie z własnego iPhone’a, a linie Virgin Atlantic na lotnisku Heathrow w Londynie przypominają swoim pasażerom, że odprawa już się rozpoczęła i czas zmierzać ku wyjściu. To zasługa zawieszonych tu i ówdzie ładnych kolorowych pudełek z logo Estimote. Ten krakowski start-up jako pierwszy zabłysnął na szerokim świecie jako producent beaconów współpracujących z iPhone’ami, dzięki czemu zyskał sławę i 3,1 mln dol. od inwestorów z Doliny Krzemowej. Jego śladem poszły inne młode polskie firmy, którym również udało się pozyskać pokaźne środki od funduszy inwestycyjnych: krakowski Kontakt.io oraz warszawski Ifinity. Nad własnymi beaconami pracują również światowi giganci branży technologicznej, tacy jak SAP, IBM czy Cisco. Wynika z tego, że rynek wreszcie uwierzył w moc gadających półek sklepowych.

Teraz do tego grona dołącza Comarch, jedna z największych polskich firm informatycznych, która powołała niedawno nową spółkę Comarch Technologies, dedykowaną – jak deklaruje – takim właśnie nadążającym za modą gadżetom. Podczas konferencji Comarch Retail Show firma pokazała własne beacony – mieszczące się w dłoni, obowiązkowo kolorowe pudełeczka z nadajnikami w standardzie Bloetooth 4.0. To urządzenie jest w portfolio Comarchu wisienką na torcie, uzupełnieniem oferty dla właścicieli sklepów, w skład której wchodzą m.in. system ERP, systemy sprzedażowe, chmura i oczywiście dedykowana beaconom aplikacja smartfonowa. A ponieważ – jak stwierdził w rozmowie z Crazy Nauką wiceprezes firmy Zbigniew Rymarczyk – Comarch ma obecnie około 100 tys. klientów z branży handlowej, więc nie zabraknie mu chętnych do zakupu beaconów, zwłaszcza że wejdą one w skład zestawów startowych, jakie firma planuje rozprowadzać.

Sprzedawcy będą zachwyceni

Do czego w sklepie może się przydać beacon oprócz informowania o promocjach torebek? Może podać więcej informacji na temat oglądanego przedmiotu, np. specyfikację oglądanego aparatu fotograficznego, a także pozwolić na kupienie go jednym kliknięciem w sklepie internetowym tego samego sprzedawcy. Dzięki niemu otrzymamy do smartfona menu w restauracji czy katalog ulubionego sklepu.

Jednak beacon to narzędzie służące przede wszystkim sprzedawcy. Dzięki temu już na progu może rozpoznać stałego klienta i przydzielić mu zniżkę na zachętę albo zaproponować skomponowany pod kątem jego potrzeb katalog. Dzięki rozmieszczeniu kilku takich gadżetów w sklepie jego właściciel dowiaduje się, jakimi produktami klienci najczęściej się interesują, a do których nie podchodzą wcale. Dzięki temu może tak przeorganizować przestrzeń sklepową, by lepiej wyeksponować pomijane dziś produkty.

Bardzo szybko okaże się, jaką przyszłość nam szykują beacony. Czy staną się raczej codzienną pomocą podpowiadającą przydatne informacje, czy też systemem śledzenia nas i wciskania nam reklam.

Polecamy też:

Ładowanie smartfona w dwie minuty?

Dlaczego kabel od słuchawek jest zawsze splątany?

 

 

Nie ma więcej wpisów