To był strzał w dziesiątkę: mnóstwo wygasłych wulkanów i uczepione nich średniowieczne zamki, łatwo dostępne bez względu na pogodę. Proponujemy Wam gotowe scenariusze wyprawy do Krainy Wygasłych Wulkanów na dwa, trzy i cztery dni. Nie pożałujecie!
Dokąd się wybrać w październiku, kiedy pogoda niepewna, a dni krótkie? Nasz wybór padł na Dolny Śląsk, a konkretnie na Góry i Pogórze Kaczawskie – cudownie obfitą Krainę Wygasłych Wulkanów, gdzie jak grzyby po deszczu wyrosły wulkany i średniowieczne zamki. I to był strzał w dziesiątkę! Jeśli znajdziecie wolny weekend z możliwością przedłużenia go o jeden-dwa dni, to pojedźcie właśnie tam. Podpowiadamy, co zobaczyć, gdzie zjeść i zanocować.
Tę wyprawę odbyliśmy wraz z naszymi dziećmi: Leną (11 lat) i Adamem (7 lat), postaraliśmy się więc, żeby kręciło je to, co robimy. Ale zadbaliśmy też o to, żeby to kręciło i nas, więc jeśli nie macie dzieci, to ta podróż jest również dla Was 🙂
Dojazd: łatwy i szybki
Cel naszej wyprawy to Góry i Pogórze Kaczawskie mieszczące się w zgrabnym trójkącie między miastami Jelenia Góra, Jawor i Złotoryja. Ogromnym plusem jest to, że jakieś 30-40 km stamtąd przebiega autostrada A4, która nieopodal spotyka się z drogą ekspresową S8 prowadzącą z Łodzi do Wrocławia. Dzięki temu połączeniu spod Warszawy do Krainy Wygasłych Wulkanów dojechaliśmy w ciągu pięciu godzin, z czego pół przeznaczyliśmy na siusiu, kawę, jeszcze raz siusiu itd.
Gdzie spać i zjeść?
Nocowaliśmy w przepięknej Winnicy i Agroturystyce Agat w Sokołowcu, jedynej w Polsce winnicy położonej na zboczu wulkanu, w samym sercu Krainy Wygasłych Wulkanów. Gospodarstwo agroturystyczne mieści się w odremontowanych XVIII-wiecznych zabudowaniach. Mieszkając w Agacie, można podejrzeć, jak działa winnica (my trafiliśmy akurat na winobranie!), kupić parę butelek pysznego trunku. Gorąco polecamy wspaniałe domowe posiłki przygotowywane przez panią Irenkę.
W Krainie Wygasłych Wulkanów polecamy Wam też gorąco gościniec i restaurację Nowa Prowincja w Chrośnicy koło Jeleniej Góry. Mieści się w otoczonym przepięknym ogrodem, odnowionym zabytkowym budynku o stylowych wnętrzach, który chętnym zapewni luksusowy nocleg i saunowanie. Nasz głód zaspokoiła świetna restauracja specjalizująca się w regionalnych smakach, w tym w peklowanych i wędzonych mięsiwach. Ja co prawda mięsa nie jadam, ale absolutnie oczarował mnie chłodnik z pieczonego buraka i ciasto czekoladowe z lodami z palonego masła. To miejsce naprawdę warto odwiedzić!
W Krainie Wygasłych Wulkanów dużą renomą cieszy się Villa Greta, luksusowy pensjonat z godną polecenia restauracją, którą odwiedziliśmy. Ceny nie należą tam do bardzo przystępnych, jednak zjeść można godnie i smacznie. Królują tu lokalne produkty, jest też menu dla wegan.
Co to jest Kraina Wygasłych Wulkanów?
Góry i Pogórze Kaczawskie usiane są pozostałościami po wygasłych wulkanach. Powstały podczas trzech głównych faz aktywności wulkanicznej: około 500 mln lat temu, 250 mln lat temu oraz 20-15 mln lat temu. Mimo że później w znacznym stopniu zniszczyła je erozja, to do naszych czasów zachowały się neki, czyli pozostałości kominów wypełnionych zastygłą magmą.
Na zewnątrz wyglądają jak zwyczajne, pokryte lasem wzgórza, ale do wielu z nich w minionych latach dobrały się kamieniołomy. Wydobyły na powierzchnię wspaniałe formacje skalne i rzadkie minerały, w tym ametysty, agaty czy kwarc różowy.
Dzień pierwszy
Zamek Grodziec
Zamek ten wybudowano na wygasłym wulkanie – stromym bazaltowym wzgórzu o wysokości 389 m n.p.m. Warownia istniała tu od XII wieku, ale w XVI wieku została przebudowana na kształt renesansowo-gotyckiej rezydencji, którą jest do dziś.
Warto zwiedzić wnętrza Grodźca. Nas zadziwiła i zachwyciła mnogość krużganków, istny labirynt przejść pomiędzy kolejnymi tarasami i wieżyczkami, którymi prowadzi trasa turystyczna. Lena i Adam byli szczególnie zadowoleni z tego punktu programu: co i rusz “przypadkowo” gubili się za węgłem, zamieniając zwiedzanie w grę w chowanego. Patrząc z dołu, trudno było domyślić się, że wysoko pod dachem i na murach jest aż tyle do obejścia.
Pamiętajcie, że zamki poza sezonem letnim są czynne do godz. 15-16, zaplanujcie więc ich zwiedzanie na odpowiednią porę.
Ostrzyca
Ostrzyca to najwyższy z tutejszych wulkanów i najbardziej klasyczny stożek wulkaniczny, jaki można sobie wyobrazić. Ma 501 m n.p.m. i nazywana jest śląską Fudżijamą.
Jak tam dotrzeć? We wsi Proboszczów, jadąc od strony Sokołowca, tuż za kościołem skręcamy w lewo w asfaltową (potem szutrową) drogę, która po kilkuset metrach doprowadza nas do wyraźnie oznaczonego parkingu leśnego z wiatami. Stamtąd na Ostrzycę idziemy jakieś 30-40 minut: najpierw szlakiem żółtym przez las, a potem po bazaltowych schodach przez gołoborza na szczyt. Bajeczny widok, jaki się stamtąd roztacza, wynagrodził wszystkie “Daleko jeszcze?”, jakie usłyszeliśmy po drodze.
Uważajcie, żeby jak my, nie próbować podjeżdżać pod Ostrzycę od drugiej, tej bardziej „dzikiej” strony. Wpakowaliśmy się naszą limuzyną na drogę bardzo terenową i mieliśmy sporo szczęścia, że auto z napędem 4×4 tak dobrze sobie poradziło z ucieczką stamtąd.
Dzień drugi
Sudecka Zagroda Edukacyjna
Trafiliśmy tu podczas niepogody, ale bez względu na warunki na zewnątrz bezwzględnie warto przyjść do Zagrody z dziećmi. Od wspaniałych, zaangażowanych przewodniczek dowiecie się tu, dlaczego Kraina Wygasłych Wulkanów wygląda dziś tak, jak wygląda, jak prezentują się miejscowe wulkany „od środka”, jakie skarby z nich wydobyto, a nawet na własnej skórze doświadczycie trzęsienia ziemi. Świetna zabawa dla całej rodziny!
Jeśli najdzie Was chętka na samodzielne poszukiwanie minerałów w okolicy (co bardzo polecamy), zapytajcie panią Julię lub panią Monikę, gdzie najlepiej to zrobić. A może weźmiecie udział w prowadzonych przez nie warsztatach geologicznych?
Godziny otwarcia i ewentualne terminy warsztatów sprawdźcie na stronie Zagrody.
Wielkie Organy Wielisławskie
Gdybyśmy mieli wybrać jedno jedyne miejsce w Krainie Wygasłych Wulkanów, które doskonale ilustruje procesy, jakie zachodziły tu przed milionami lat, to tym miejscem byłyby Wielkie Organy Wielisławskie. Są faktycznie imponujące i zrobiły na nas ogromne wrażenie.
Organy są dobrze widoczne z drogi nr 328 ze Złotoryi do Marciszowa. Aby się do nich dostać (jadąc w stronę Złotoryi), trzeba w miejscowości Sędziszowa skręcić ostro w prawo tuż za nieczynnym przejazdem kolejowym. Szutrowa droga doprowadzi nas prosto do punktu biwakowego pod górą Wielisławką (dobre miejsce na piknik) i do dawnego kamieniołomu, który obnażył wnętrze komina wulkanicznego wypełnionego zastygłą lawą.
Okazała formacja rzeczywiście wygląda jak organy. To zasługa słupów, które powstały, kiedy magma, stygnąc i krzepnąc w kominie, zmniejszała objętość, co powodowało pękanie skały. Czerwonawe zabarwienie to zasługa związków żelaza. Mała podpowiedź: słupy świetnie wychodzą na zdjęciach, robiąc konkurencję nawet słynnej irlandzkiej Grobli Olbrzyma 🙂
Jeśli będziecie mieć wolną godzinę, wybierzcie się też na przechadzkę ścieżką edukacyjną wiodącą wokół góry Wielisławki.
Dzień trzeci
Zamki Bolków i Świny
Dwa bratnie zamki znajdują się w odległości 3 km od siebie, więc można je potraktować jako dwa w jednym.
XIII-wieczny zamek w Bolkowie położony jest na wyniosłym Zamkowym Wzgórzu o wysokości 396 m n.p.m. Jest w większości utrwaloną ruiną, po której można myszkować do woli (“Odkryłam loch, chyba głodowy!”. “A da się do niego wejść?”). Warto wdrapać się na 25-metrową wieżę zamkową, z której wspaniale widać całą okolicę. Wieża w przekroju poprzecznym ma wyjątkowy kształt łzy albo dziobu i jest to jedna z zaledwie dwóch w Polsce zachowanych wież tego typu. Ów dziób skierowany w stronę murów miał powodować ześlizgiwanie się kul armatnich ze ścian wieży
XII-wieczny zamek Świny, znacznie skromniejszy od Bolkowa, znajdował się akurat w remoncie, kiedy go odwiedziliśmy. Tym niemniej warto obejrzeć go z bliska. Znajduje się w prywatnych rękach, a zwiedzanie jest możliwe po uprzednim umówieniu się pod nr tel. +48 601 429 666.
Małe Organy Myśliborskie i Wąwóz Myśliborski
Aby się do nich dostać, trzeba dojechać do wsi Myślibórz, do płatnego parkingu z toaletami i miejscami biwakowymi. Obok Ośrodka Edukacyjnego „Salamandra” zaczyna się szlak czerwony, który w ciągu 15-20 minut doprowadzi Was na wzgórze Rataj (350 m n.p.m.). Tam w wyrobisku dawnego kamieniołomu powstała prześliczna kotlinka – jedną z jej ścian tworzą właśnie Małe Organy Myśliborskie. To fragment liczącego około 18-15 mln lat bazaltowego neku wulkanicznego z wyraźnie zaznaczonymi słupami. Piękne miejsce, aż się nie chce z niego odchodzić! Można tu sobie na ławce urządzić piknik.
Z tego samego parkingu w Myśliborzu można też ruszyć 4,5-kilometrową leśną ścieżką edukacyjną do Wąwozu Myśliborskiego, w którym pięknie widać lawy poduszkowe – czyli takie, które uformowały się w kształt poduszek po zetknięciu z zimną morską wodą. W wąwozie utworzono rezerwat przyrody, by chronić rzadką w Polsce paproć – języcznik zwyczajny.
Dzień czwarty
Zamek i Pałac Lenno we Wleniu
Średniowieczny zamek Lenno (zwany też Wleńskim Gródkiem) przyciągnął nas z dwóch powodów. Po pierwsze, jest jednym z najstarszych zamków na ziemiach polskich (jego historia sięga X wieku). Po drugie, został zbudowany na pięknie widocznych lawach poduszkowych – właśnie tych, które wylewały się z dna morskiego.
Dojeżdżacie za drogowskazami prowadzącymi do Pałacu Lenno i na parkingu w jego pobliżu zostawiacie auto. Niestety, nam nie dane było zobaczyć zamku, do którego szlak był akurat zamknięty z powodu remontu. Jest jednak szansa, że kiedy Wy tam pojedziecie, warownia będzie ponownie otwarta.
I tak warto było tam pojechać – w drodze na zamkowe wzgórze trafiliśmy na śliczne zaułki XVII-wiecznego Pałacu Lenno, przypominające scenerię żywcem wyjętą z Toskanii. Obecny właściciel tego magicznego miejsca z pietyzmem odtwarza jego dawną świetność, więc na razie można zajrzeć do jego odrestaurowanej sali kominkowej, w której mieści się kawiarnia. Można tu wypić kawę i zjeść smaczny sernik. Tuż obok, w Pensjonacie Lenno, można również przenocować.
Czartowska Skała
Łatwo do niej trafić, bo widać ją z szosy nr 365 (stoją tam niepozorne drogowskazy). Ot, pośrodku pól wznosi się wzgórze o wysokości 468 m n.p.m. zwieńczone nagimi skałami. U jego podnóża, przy polnej drodze, zostawiacie samochód i w ciągu jakichś 10 minut jesteście na szczycie (tym razem udało się uniknąć: “A daleko jeszcze?”).
To świetny punkt widokowy, z którego widać m.in. Karkonosze. Wulkan był aktywny w tym miejscu jakieś 20 mln lat temu. Bazaltowe skały odsłonił kamieniołom (od dawna już nieczynny) . Wyraźnie widać tam pochyłe, kilkunastometrowe słupy o średnicy ok. 20 cm.
Jeśli będziecie w Krainie Wygasłych Wulkanów w sezonie letnim, odwiedźcie też Kopalnię Złota „Aurelia” w Złotoryi. Zimą hibernują w niej nietoperze, wejść tam można tylko od maja do września.
You must be logged in to post a comment.