Od skuteczności masek, przez szczepionki na COVID-19, po sposoby zakażania, testy oraz nabywaną odporność – czyli wszystko, co chcielibyście wiedzieć o koronawirusie i nie baliście się zapytać.
Na pytania internautów o COVID-19 odpowiedział dr Piotr Kramarz, Deputy Chief Scientist w ECDC – Europejskim Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, czyli najważniejszej agencji UE zajmującej się ochroną zdrowia. Oto spisana relacja z tego spotkania.
Tę relację spisałam z trwającej 1,5 godziny sesji online, w ramach której pytania ekspertowi z ECDC zadawali internauci na Facebooku i YouTube. Spotkanie odbyło się 5 listopada 2020 roku i wraz z Piotrem mieliśmy przyjemność je prowadzić. Zostało ono zorganizowane przez Komisję Europejską w ramach cyklu Dialogów Obywatelskich.
Jeśli macie ochotę obejrzeć relację wideo z tego spotkania, kliknijcie TUTAJ.
Poniższa relacja nie jest dokładnym odzwierciedleniem zapisu rozmowy z dr. Piotrem Kramarzem, gdyż starałam się połączyć rozproszone wątki, jeśli dotyczyły tego samego tematu. Z tego powodu również kolejność pytań i odpowiedzi jest nieco inna niż ta w nagraniu. Część linków do informacji źródłowych została dołączona przeze mnie, a niektóre – z inicjatywy dr. Kramarza.
Ponieważ relacja jest bardzo długa, poniżej zamieszczam spis pytań – jeśli klikniecie w to pytanie, które Was interesuje, przeniesiecie się bezpośrednio do odpowiadającego mu miejsca w artykule.
Spis pytań:
- Czy maseczki skutecznie chronią przed SARS-Cov-2, a jeśli tak, to kogo chronią?
- Jakiego rodzaju maski są najskuteczniejsze?
- Kiedy powinniśmy używać masek?
- Czy maska może stwarzać niebezpieczeństwo dla noszącej ją osoby?
- Kto powinien być kierowany na kwarantannę i jak długo ona trwa?
- Kiedy będzie gotowa szczepionka przeciw COVID? Ile szczepionek jest w przygotowaniu?
- Czy szczepionki opracowywane w takim pośpiechu będą bezpieczne?
- Czy szczepienia przeciwko COVID będą obowiązkowe?
- Czy osoby, które chorowały na COVID, również będą szczepione?
- Czy istnieją leki skuteczne w leczeniu COVID-19?
- Czy śmiertelność wywołana COVID-em jest wyższa czy niższa od śmiertelności w analogicznym okresie ubiegłych lat?
- Czy szczepienia na grypę mogą chronić przed COVID-em?
- Czy po przebyciu COVID-19 jesteśmy odporni na tę chorobę?
- Jaka jest szansa, że po przechorowaniu COVID-19 zakazimy się po raz drugi?
- Czy ozdrowieniec może być nosicielem wirusa i dalej zakażać?
- Czy osoby przechodzące COVID-19 bezobjawowo zakażają innych? W jaki sposób?
- Jakie są długofalowe skutki COVID-19?
- Jak COVID jest przenoszony przez dzieci i jaką rolę w rozprzestrzenianiu się choroby odgrywają szkoły?
- W jaki sposób Chiny poradziły sobie z pandemią bez szczepionki i czy podobne rozwiązania byłyby możliwe w Europie?
- Co jest lepszym sposobem na walkę z pandemią: lockdown czy wykształcenie zbiorowej odporności?
- Dlaczego tak długo czekamy na wyniki testów na COVID-19?
- Czy warto wykonać test na przeciwciała pod koniec infekcji, szczególnie w sytuacji braku wcześniejszego testu PCR, ale z objawami utraty smaku i węchu?
- Czy są już wyniki masowego testowania społeczeństwa na Słowacji?
- Jak odróżnić objawy COVID-19 od symptomów grypy?
- Jak oceniana jest skuteczność leczenia amantadyną?
- Czy leczenie osoczem jest skuteczne?
- Czy są miejsca na świecie, w których wirus się nie pojawił?
- Dlaczego izolacja chorego liczona jest od momentu dodatniego wyniku PCR?
- Jaki wpływ na przebieg infekcji ma przewlekły stres?
- U zwierząt hodowlanych pojawiły się mutacje wirusa SARS-CoV-2, np. w Danii wykryto je u norek. Jakie to stanowi zagrożenie dla ludzi?
Za wsparcie i inspirację dziękuję Agnieszce Mędrek, naszej czytelniczce.
Na pytania odpowiada dr Piotr Kramarz, Deputy Chief Scientist w ECDC – Europejskim Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób
Czy maseczki skutecznie chronią przed SARS-Cov-2, a jeśli tak, to kogo chronią?
Jako ECDC zaczęliśmy zalecać noszenie maseczek osobom spoza systemu ochrony zdrowia już na początku kwietnia 2020 roku. Na początku wyglądało na to, że maseczki chronią nie nas, noszących je, ale tylko osoby, z którymi się stykamy, a więc – jeśli jesteśmy zakażeni – blokują rozsiewanie wirusa i potencjalne zakażenie innych ludzi.
Problem z COVID-19 jest taki, że zaczyna się zakażać na dwa dni przed wystąpieniem objawów. Możemy więc czuć się świetnie, ale zakażać innych. Dlatego zaczęliśmy zalecać noszenie masek przez osoby, które się dobrze czują, biorąc pod uwagę to, że mogą być potencjalnie zakażone i rozsiewać COVID.
Od początku kwietnia nagromadziło się sporo badań pokazujących, że maski naprawdę działają, i to działają również w drugą stronę, czyli chronią też noszącego. Pojawiły się badania porównawcze w populacji, badania mechaniczne przepuszczalności różnych rodzajów masek czy badania na zwierzętach. I one potwierdzają to, że maski chronią również ludzi, którzy je noszą. Pojawia się konsensus naukowy w tym zakresie.
Maski to niedrogi sposób zapobiegania infekcji, niezbyt kłopotliwy dla noszących, chociaż oczywiście słychać głosy mówiące, że ludzie nie lubią ich nosić. Ale biorąc pod uwagę to, że mówimy o ochronie przed potencjalnie śmiertelną chorobą, uciążliwość noszenia maski jest kosztem stosunkowo niewielkim.
Dlaczego maseczki działają? Wirus oczywiście jest bardzo mały i może z łatwością przeniknąć przez większość masek, natomiast on nie przenosi się samodzielnie, ale głównie drogą kropelkową. Mówimy tu o dużych kropelkach, które są dość skutecznie zatrzymywane przez filtry czy tkaniny masek.
Jakiego rodzaju maski są najskuteczniejsze?
Istnieją różne typy masek, a najskuteczniejsze są te z certyfikatem FFP3/FFP2, które zatrzymują nawet aerozole, przez które również, w niektórych sytuacjach, może się przenosić COVID. Grubsze krople opadają po dwóch metrach, zaś aerozole mogą się godzinami unosić w powietrzu. Maski FFP3/FFP2 są zalecane zwłaszcza dla pracowników systemu ochrony zdrowia, np. podczas intubacji pacjentów, u stomatologa czy podczas pobierania wymazu do testu. O stopień niżej, jeśli chodzi o ochronę, są maski chirurgiczne czy medyczne, a na końcu maski zrobione z tkanin.
Najmniej jest dowodów naukowych pokazujących skuteczność ochrony osób noszących maski z tkanin, natomiast istnieją prace pokazujące, że i one do pewnego stopnia zapobiegają przenoszeniu COVID-19. Wygląda na to, że lepszą ochronę dają maseczki wielowarstwowe i zrobione z warstw zrobionych z różnych typów tkanin.
Kiedy powinniśmy używać masek?
Maski powinny być stosowane zawsze wtedy, kiedy nie możemy zachować dystansu fizycznego – nawet na zewnątrz. Umowna granica, poniżej której narażamy się na zakażenie, to 1-2 metry. Wtedy, kiedy nie jest ona przestrzegana – w zamkniętych pomieszczeniach, w środkach transportu czy zatłoczonych miejscach – maska jest szczególnie wskazana.
Maseczkę należy właściwie zakładać i właściwie ją zdejmować, nie dotykając nieumytymi rękami tej części maski, przez którą oddychamy. Na stronie ECDC można obejrzeć dokładną instrukcję zakładania i zdejmowania maski. Maski nie należy zsuwać z nosa, nie przemieszczać jej na twarzy.
Trzeba pamiętać o tym, że maska to dodatkowy środek ochrony – najważniejsze są dystans fizyczny i higiena, a więc mycie rąk czy kasłanie w zgięcie łokcia.
Czy maska może stwarzać niebezpieczeństwo dla noszącej ją osoby?
Maski generalnie są bezpieczne – nie ma naukowych dowodów na to, że powodują niedotlenienie czy niebezpieczne dla zdrowia zwiększenie poziomu dwutlenku węgla. Dwutlenek węgla ma zbyt małe cząsteczki, by były zatrzymywane przez maseczkę. Niektórzy pracownicy ochrony zdrowia przez cały dzień pracują w maseczkach i nie mają żadnych problemów z tego tytułu.
Osoby, które mają przewlekłe choroby dróg oddechowych czy układu krążenia, są bardziej narażone na ciężki przebieg COVID i z tego powodu one również powinny nosić maski, ale to oczywiście pozostaje w gestii lekarza prowadzącego.
Kto powinien być kierowany na kwarantannę i jak długo ona trwa?
Kwarantanna to bardzo stary sposób zapobiegania chorobom zakaźnym. Polega on na odizolowaniu od społeczeństwa osób, które miały kontakt z kimś chorym. Maksymalny okres wylęgania COVID-19 to 14 dni od kontaktu z kimś zakażonym i w tym okresie może się rozwinąć choroba, dlatego traktuje się go jako czas obserwacji, w którym ogranicza się kontakty osoby potencjalnie mogącej zakażać innych. Człowiek zaczyna zakażać na dwa dni przed wystąpieniem objawów, więc nie da się wychwycić wyraźnego momentu, w którym inni są jeszcze z nim bezpieczni.
W przebiegu SARS z 2003 roku było tak, że ludzie zakażali dopiero wtedy, kiedy mieli objawy kliniczne. W takiej sytuacji łatwiej zapobiegać rozprzestrzenianiu się choroby. COVID-19 nie daje nam takiego luksusu, dlatego poddajemy kwarantannie osoby, które mogły mieć kontakt z chorymi.
Istnieją kontakty niskiego ryzyka i wysokiego ryzyka. Zalecamy kwarantannę w przypadku kontaktów wysokiego ryzyka, tzn. kiedy ktoś miał fizyczny kontakt z osobą chorą na COVID, twarzą w twarz, w odległości poniżej dwóch metrów, przez więcej niż 15 minut w zamkniętym pomieszczeniu.
Kiedy będzie gotowa szczepionka przeciw COVID? Ile szczepionek jest w przygotowaniu?
Nie pokuszę się o prognozy, kiedy szczepionka trafi na rynek, bo zależy to od bardzo wielu czynników. Trwają obecnie prace nad setkami preparatów będącymi kandydatami na szczepionki przeciw COVID. Są one w różnym stopniu zaawansowane. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to Europejska Agencja Leków (EMA) oczekuje, że wyniki badań klinicznych trzeciej fazy tych najbardziej zaawansowanych szczepionek dotrą do niej do końca 2020 roku. Badania trzeciej fazy są obecnie prowadzone przez wiele firm z udziałem dziesiątków tysięcy ludzi.
Jednocześnie EMA prowadzi tzw. rolling review, czyli przegląd etapowy wyników badań nad najbardziej zawansowanymi szczepionkami dwóch producentów: Moderna oraz konsorcjum BioNTech i Pfizer. Chodzi o to, by skrócić okres autoryzacji szczepionki, jeśli spełni ona wszystkie warunki.
Stosowane są nowatorskie platformy wytwarzania szczepionek. Np. gen wirusa SARS-CoV-2 wszczepiany jest w inny, nieszkodliwy wirus, który będziemy podawany pacjentom i będzie u nich wywoływał wytwarzanie białka koronawirusowego, na które rozwiną się przeciwciała. Opracowywane są też szczepionki oparte o sam kwas nukleinowy koronawirusa, które będą powodowały wytwarzanie tylko jednego białka wirusowego, na które powstaną przeciwciała i być może reakcja komórek układu odpornościowego. To tylko niektóre metody działania opracowywanych właśnie szczepionek.
Kiedy szczepionki trafią na rynek, to początkowo dostępnych będzie niewiele dawek. Dlatego ECDC tworzy i koordynuje wirtualne platformy kontaktowe do wymiany doświadczeń dla przedstawicieli komitetów naukowych z państw członkowskich, na których specjaliści wymieniają się doświadczeniami i wiedzą, opracowują procedury, na podstawie których będzie się np. odbywała dystrybucja szczepionek do grup priorytetowych, takich jak pracownicy systemu ochrony zdrowia, osoby starsze i z chorobami towarzyszącymi. Większość krajów europejskich pracuje już nad stworzeniem programu szczepień przeciw COVID-19.
Tworzymy również system monitorowania tego, co będzie się działo po wprowadzeniu szczepionek do masowego użytku. Badania kliniczne – mimo że są bardzo duże, liczące po kilkadziesiąt tysięcy uczestników – wykrywają potencjalne efekty uboczne do pewnej częstości, natomiast przy masowym użyciu jest niebezpieczeństwo, że mogą się ujawnić bardzo rzadkie działania uboczne, ale prawdopodobieństwo tego nie jest duże. Będziemy też monitorować, jaka jest rzeczywista skuteczność szczepionek. Będziemy się bardzo mocno się temu przyglądać.
Czy szczepionki opracowywane w takim pośpiechu będą bezpieczne?
Rzeczywiście, tempo przygotowania tych szczepionek jest wyjątkowe. Wiąże się to z tym, że bardzo szybko został poznany genom wirusa i można było wcześnie podjąć nad nimi prace. Natomiast te wszystkie fazy, przez które się przechodzi przy opracowaniu szczepionki, są zachowane. Czyli faza badań przedklinicznych i trzy fazy badań klinicznych. A my ze swojej strony, jak już mówiłem, będziemy się bardzo przyglądali temu, jak te szczepionki działają.
Czy szczepienia przeciwko COVID będą obowiązkowe?
Konkretne zalecenia w kwestii programów szczepień pozostają w gestii krajów członkowskich. Jednak na początku na rynku będzie niewiele dostępnych dawek szczepionki, więc problemem będzie nie to, w jaki sposób nakłonić ludzi do poddania się szczepieniom, ale to, czy wystarczy dawek do zaszczepienia tych, którzy będą tego najbardziej potrzebowali. Najprawdopodobniej w pierwszej kolejności szczepienia będą podana osobom z grup ryzyka: pracownikom systemu ochrony zdrowia, osobom starszym i przewlekle chorym.
W krajach Europy są różne tradycje stosowania szczepień. W Europie Środkowo-Wschodniej historycznie istnieją programy szczepień obowiązkowych, w krajach Europy Zachodniej częściej tego nie ma. Kiedy spojrzeć na to z naukowego punktu widzenia, to dużych różnic nie widać: nie jest tak, że programy szczepień obowiązkowych automatycznie powodują wyższą wyszczepialność.
Czy osoby, które chorowały na COVID, również będą szczepione?
To zależy od charakterystyk szczepionek, których jeszcze nie znamy. Może być tak, że szczepionki będą zapobiegały infekcji, ale może być i tak, że niektóre z nich będą zapobiegały chorobie albo ciężkiemu jej przebiegowi.
Opracowujemy obecnie zalecenia odnośnie tego, kto powinien być w pierwszej kolejności zaszczepiony, a więc osoby starsze, z chorobami współistniejącymi oraz pracownicy ochrony zdrowia szczególnie narażeni na kontakt z chorobą. Inna opcja to stosowanie szczepionek na obszarach, na których istnieją ogniska zakażeń. Wersja maksimum to szczepienia powszechne, ale każda z tych opcji jest zależna od charakterystyki dostępnych szczepionek i od tego, w ilu dawkach będą musiały być podawane.
Czy istnieją leki skuteczne w leczeniu COVID-19?
Jest dużo prób leczenia COVID-19, w przygotowaniu w różnych fazach badań klinicznych jest wiele substancji: leki przeciwwirusowe, leki hamujące proces zapalny, który w przebiegu COVID-19 może być nadmierny, przeciwciała monoklonalne czy osocze osób, które ozdrowiały. Wciąż trwają badania i nadal nie wiadomo, co tak naprawdę działa.
Z leków, które mają autoryzację w UE, stosuje się deksametazon – steryd zmniejszający proces zapalny. Podaje się go w cięższych przypadkach COVID. Drugim autoryzowanym lekiem jest remdesidir – tu sytuacja jest dość skomplikowana. Wczesne badania kliniczne pokazały, że nie zmniejszał śmiertelności, ale skracał okres pobytu w szpitalu. Ostatnio pokazały się wyniki badania remdesiwiru, przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia (Solidarity) które wykazały, jakoby lek ten nie zmniejszał śmiertelności u chorych na COVID. Europejska Agencja Leków (EMA) ocenia obecnie wyniki badań nad tym lekiem.
Czy śmiertelność wywołana COVID-em jest wyższa czy niższa od śmiertelności w analogicznym okresie ubiegłych lat?
ECDC monitoruje śmiertelność związaną z wirusem COVID-19, a na stronie internetowej ECDC można zobaczyć dane z każdego kraju członkowskiego. Istnieje też inny system, EUROMOMO (Mortality Monitoring), który pokazuje dane dotyczące śmiertelności w Europie. Polska niestety nie uczestniczy w tym badaniu.
I jedne, i drugie dane pokazują bardzo duże wzrosty śmiertelności ogólnej na wiosnę 2020. Wiemy, że co roku zimą rośnie krzywa śmiertelności i że jest to związane z sezonową epidemią grypą. Natomiast w 2020 roku ta krzywa bardzo wzrosła wiosną, czego normalnie nie obserwujemy. Wzrosty te w wielu krajach znacznie przekroczyły to, co było wywołane w poprzednich latach przez grypę.
Czy szczepienia na grypę mogą chronić przed COVID-em?
Uważnie obserwowaliśmy to, co działo się na półkuli południowej, kiedy u nas było lato. Zazwyczaj szaleje tam wówczas epidemia grypy, a w tym roku sytuacja była wyjątkowa, bo zachorowań na grypę było tam niewiele. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że obostrzenia, takie jak zachowywanie dystansu fizycznego czy noszenie maseczek, które działają na COVID, działają również na grypę. Na półkuli północnej może być podobnie i być może nie będziemy obserwować wzrostu liczby zachorowań na grypę dzięki temu, że stosujemy obostrzenia, które oryginalnie były obmyślone jako środki zapobiegające roznoszeniu się grypy.
Ważne jest, aby restrykcyjnie przestrzegać tych środków zapobiegawczych, bo jeśli w tym samym czasie zbiegnie się epidemia grypy i COVID-19, sytuacja znacząco się pogorszy, zwłaszcza z punktu widzenia obłożenia szpitali. W przeciwieństwie do COVID mamy skuteczną broń przeciw grypie: szczepionkę i leki przeciwwirusowe. Grypa jest nieprzewidywalna, więc ważne jest, aby zapobiegać zachorowaniom na nią. Dlatego osobom, zwłaszcza tym z grup ryzyka, zalecamy zaszczepienie się przeciw grypie, jeżeli szczepionka jest dostępna.
Jeżeli ktoś może, to powinien się zaszczepić przeciw grypie. Niestety, nie ma nieograniczonej liczby tych szczepionek i obecnie trudno o takie szczepienie.
Czy po przebyciu COVID-19 jesteśmy odporni na tę chorobę?
W większości chorób wirusowych tak jest, że uzyskuje się odporność, która utrzymuje się przez różny okres czasu. Natomiast w przypadku COVID-19 mamy na razie informacje z okresu nie dłuższego niż kilka miesięcy (szerokie informacje na ten temat można znaleźć na stronie ECDC w dziale „Latest evidence on COVID-19”).
Wskazują one na to, że ponad 90 proc. osób, które przeszły tę chorobę, wytwarza przeciwciała wobec wirusa SARS-Cov-2. Nie wiadomo jednak z całą pewnością, czy zabezpieczają one przed ponowną infekcją, bo wykrywane u tych osób przeciwciała nie są najczęściej przeciwciałami neutralizującymi wirusa, które zapobiegają infekcji, czyli wchodzeniu wirusa do komórek. Badanie takich przeciwciał wymaga specjalnych laboratoriów, dlatego zwykle bada się inne przeciwciała – takie, które wiążą się z wirusem i widomo, że istnieje u nich duża korelacja z neutralizacją wirusa.
Trudno natomiast powiedzieć, jak długo osoby mające takie przeciwciała będą odporne na ponowne zakażenie, ponieważ nie wiemy, jaki jest poziom tych przeciwciał, który zabezpieczałby człowieka przed podobną infekcją. Wygląda na to, że te przeciwciała istnieją do sześciu miesięcy – tyle na razie zaobserwowano.
Przeciwciała na krążące w populacji koronawirusy, wywołujące tzw. przeziębienia czy inne lżejsze infekcje, występują w organizmie mniej więcej przez rok. Z kolei badania SARS z 2003 roku pokazały, że odporność na tę chorobę utrzymuje się przez około 12 lat. Ponieważ COVID wywołuje silną odpowiedź układu odpornościowego, chcielibyśmy wierzyć, że odporność na niego będzie bardziej długotrwała, a więc zbliżona raczej do odporności na SARS niż tej na lżejsze koronawirusy. Natomiast tego jeszcze nie wiemy.
Wygląda to tak, że trzeba będzie przyjąć dwie dawki niektórych szczepionek przeciw COVID w jakimś odstępie czasu. Jeśli odporność okaże się długotrwała, nie trzeba będzie już w przyszłości się doszczepiać.
Jaka jest szansa, że po przechorowaniu COVID-19 zakazimy się po raz drugi?
ECDC zbiera dane na temat tzw. reinfekcji, czyli ponownego zakażenia. W wielu wypadkach istniały wątpliwości, czy są to rzeczywiste zakażenia, czy może reaktywacja lub ponowne wykrycie u kogoś wirusa. Istnieją jednak przypadki reinfekcji wirusem SARS-Cov-2, który jest nieco inny niż ten, który atakował wcześniej. Takich obserwacji udokumentowano na razie niewiele – około 20 przypadków. Nie wygląda na to, żeby to był duży problem przy tej skali infekcji SARS-Cov-2, jaki obecnie obserwujemy. Ale może to mieć miejsce np. u osób z niedoborami odporności.
Czy ozdrowieniec może być nosicielem wirusa i dalej zakażać?
Przy COVID-19 nie mówimy o nosicielstwie. W dalszym ciągu zbieramy dane na ten temat, a obecnie wiemy, że aktywny wirus izolowany jest od osób, które chorują na COVID, do ok. 10. dnia od pierwszych objawów przy lżejszych przebiegach i do 20. dnia przy cięższych. To podajemy w naszych zaleceniach dotyczących tego, kiedy można wypisywać chorych na COVID ze szpitali.
Zdarza się, że test PCR, będący złotym standardem w przypadku diagnozowania COVID, daje wynik pozytywny nawet kilkadziesiąt dni po wystąpieniu pierwszych objawów. Trzeba jednak wiedzieć, że ten test amplifikuje każdą śladową ilość wirusowego kwasu nukleinowego RNA, więc jeżeli tylko ktoś ma jeszcze pozostałości wirusowego RNA w organizmie, to one zostaną powielone i test wyjdzie dodatni. Ale najprawdopodobniej nie oznacza to, że aktywny wirus jest jeszcze obecny u tych osób kilkadziesiąt dni po zachorowaniu.
Czy osoby przechodzące COVID-19 bezobjawowo zakażają innych? W jaki sposób?
Z danych, którymi dysponujemy, wynika, że 30-40 proc. osób zakażonych COVID-19 ma bezobjawowy przebieg infekcji. Człowiek jest najbardziej zakaźny wtedy, kiedy ma objawy, natomiast zaczyna zakażać już dwa dni wcześniej. Bierze się to z tego, że wirus jest rozsiewany nie tylko przy kasłaniu, ale również przy oddychaniu, mówieniu oraz przy śpiewaniu i krzyczeniu (przy tych ostatnich transmisja wirusa jest największa). Notowane były epidemie w chórach, w których podczas próby jedna osoba zakaziła niemal cały skład zespołu, ponieważ śpiewanie powoduje rozsiewanie wirusa na większą odległość.
Z modeli matematycznych wynika, że prawdopodobnie z bezobjawowym przebiegiem COVID związana jest dość duża liczba zakażeń.
Jakie są długofalowe skutki COVID-19?
W większości krajów Europy obserwujemy w ostatnich tygodniach duże wzrosty zachorowań (statystyki można zobaczyć na stronie ECDC) i coraz częściej będzie tak, że wśród rodziny czy znajomych będzie ktoś, kto chorował na COVID. Wiadomo, że część osób – nawet 30-40 proc. – przechodzi zakażenie bezobjawowo, spora grupa chorych ma lekki przebieg, ale niestety część osób doświadcza przebiegu ciężkiego i bardzo ciężkiego – z hospitalizacją, tlenoterapią i respiratorem. Obserwuje się również powikłania w rodzaju tych, które powodują złe samopoczucie i osłabienie przez całe miesiące po zakończeniu choroby.
Nie wiemy jeszcze, jakie długofalowe powikłania może wywołać COVID. Wirus SARS-Cov-2 atakuje nie tylko drogi oddechowe. Receptor ACE2, z którym wirus ten się łączy, występuje w bardzo różnych narządach i naczyniach krwionośnych i daje wirusowi „wstęp” do bardzo różnych komórek. Obecnie wiadomo o zwłóknieniach płuc, powikłaniach ze strony serca czy układu nerwowego.
Jak COVID jest przenoszony przez dzieci i jaką rolę w rozprzestrzenianiu się choroby odgrywają szkoły?
To jest kolejny obszar, w którym nadal gromadzimy wiedzę i jest bardzo wiele niejasności. Trudno jest opisać pod kątem epidemiologicznym to, co się dzieje wśród dzieci, bo one bardzo często przechodzą tę infekcję bezobjawowo lub mają skąpe objawy. Z tego powodu wśród dzieci szkolnych epidemia COVID nie jest widoczna. Wiemy, że chorują, zakażają się i mogą zakazić dorosłych, natomiast trudno jest powiedzieć, jaka jest skala tego zjawiska. Tutaj ECDC zebrała informacje na temat szerzenia się COVID-19 w szkołach.
Nie było widać znaczących wzrostów zachorowań związanych z otwarciem szkół wiosną w krajach, które to zrobiły po ich czasowym zamknięciu. Są też takie kraje, jak Szwecja, które nigdy nie zamknęły szkół i z tego, co szwedzcy epidemiolodzy opublikowali na ten temat, wynika, że nie było znaczącego wzrostu zachorowań i napędzania pandemii wynikającego z otwartych szkół. Rola dzieci szkolnych w pandemii jest przez nas badana i będziemy aktualizowali na bieżąco naszą opinię.
A skąd te duże wzrosty zachorowań w Polsce, które nastąpiły w kilka tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego? Po wakacjach w wielu krajach, niezależnie od otwarcia czy zamknięcia szkół, obserwowaliśmy tzw. zmęczenie pandemią wśród ludzi, którzy przez kilka miesięcy byli poddani różnych obostrzeniom. I latem, kiedy spadła liczba zachorowań, w naturalny sposób ludzie ci zaczęli częściej spotykać się ze sobą, mniej stosować się do tych prostych zaleceń bezpieczeństwa, jak noszenie masek, mycie rąk czy zachowanie dystansu. I wygląda na to, że te właśnie czynniki, a nie otwarcie szkół, mogły być przyczyną wzrostów zachorowań.
Również jesienią ludzie częściej niż latem przebywają w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie ryzyko zakażenia jest dużo wyższe niż na zewnątrz. Dodatkowym czynnikiem, który spowodował wzrost zachorowań, mogło też być otwarcie niektórych miejsc pracy, które wcześniej przeszły w tryb pracy zdalnej.
Prawdopodobnie suma tych wszystkich czynników doprowadziła do wzrostu pandemicznego w październiku.
Próbujemy teraz stwierdzić, jaki wpływ na pandemię miały różne obostrzenia, jak ograniczenia w poruszaniu się, odwołanie imprez masowych, noszenie maseczek czy zamknięcie szkół. Jest to bardzo trudne do wyliczenia, ponieważ obostrzenia te wprowadzane były w pakietach. Ponieważ jednak znoszone były stopniowo, daje to podstawy do wnioskowania, w jakim stopniu okazały się skuteczne. Na wyniki trzeba jednak będzie jeszcze poczekać.
W jaki sposób Chiny poradziły sobie z pandemią bez szczepionki i czy podobne rozwiązania byłyby możliwe w Europie?
Na początku pandemii mieliśmy bardzo bliskie kontakty z ekspertami z Chin. Państwo to wprowadziło bardzo restrykcyjne lockdowny i nie wiem, na ile byłoby to możliwe w Europie. Chodzi o szczelne i długotrwałe zamknięcie miast i wprowadzenie ścisłych kordonów sanitarnych pomiędzy poszczególnymi regionami geograficznymi. Wygląda na to, że to doprowadziło do wygaszenia epidemii na terenie Chin.
Europa wprowadziła podobne pakiety obostrzeń o różnej intensywności, aż do lockdownów, czyli zamknięcia ludzi w domach. Natomiast pod koniec wiosny i latem obserwowaliśmy rozprzężenie ostrożności, nieprzestrzeganie dystansu, zasad higieny i zaleceń dotyczących noszenia maseczek. Ludzie zaczęli sądzić, że pandemia się skończyła. Prawdopodobnie to doprowadziło do kolejnych wzrostów liczby zachorowań.
I tu jest rola dla każdego z nas, abyśmy przyczynili się do spowolnienia pandemii i uzyskania kontroli nad nią, a przynajmniej do zyskania czasu aż do pojawienia się szczepionek. Niezależnie od ograniczeń wprowadzanych przez każdy z krajów, wszyscy powinniśmy stosować kilka podstawowych środków: utrzymywać dystans społeczny, często myć ręce, zasłaniać usta i nos podczas kasłania czy kichania i nosić maseczki. Jeżeli będziemy rygorystycznie do tego podchodzić, to może uda się zahamować tę pandemię.
Co jest lepszym sposobem na walkę z pandemią: lockdown czy wykształcenie zbiorowej odporności?
Niekiedy słyszy się głosy mówiące o niezwykłej skuteczności pełnego lockdownu. Nie ma jednak mocnych dowodów na to, że takie rozwiązanie jest skuteczniejsze niż bardziej celowane środki, np. zamykanie miejsc, o których wiemy, że tam pandemia szerzy się w szybszym tempie. Z punktu widzenia naukowej wiedzy wydaje się więc, że wprowadzanie takich bardziej ukierunkowanych pakietów ograniczeń, oczywiście dokonywane w oparciu o dobre dane epidemiologiczne, jest obecnie bardziej wskazane w krajach europejskich niż całkowity lockdown. Niedługo ECDC powinna mieć wyniki prac z modelowania matematycznego mówiące o tym, który sposób walki z pandemią – całkowity lockdown czy celowane obostrzenia – jest bardziej skuteczny w walce z pandemią.
Zbiorowość stadna to koncept, który został wytworzony na potrzeby szczepień – w ich przypadku dążymy do wytworzenia odporności stadnej, która będzie chronić osoby niemogące się zaszczepić z różnych powodów. Natomiast próby uzyskania odporności stadnej na COVID poprzez przejście infekcji naturalnej mogą spowodować bardzo dużą liczbę zgonów i powikłań. Jeżeli dopuścimy do zakażenia dużej części populacji wirusem SARS-CoV-2, presja na placówki ochrony zdrowia, zwłaszcza oddziały intensywnej terapii, będzie zbyt duża, co może doprowadzić do śmierci lub ciężkich powikłań u bardzo wielu chorych.
Dlatego liczymy na pojawienie się szczepionki, która uodporni sporą część populacji i spowolni transmisję wirusa, a w końcu doprowadzi do uzyskania kontroli nad nim.
Lockdown nie jest panaceum, które rozwiąże wszystko. To raczej ostatnia deska ratunku. Dowody naukowe wskazują raczej na to, że pakiety celowanych obostrzeń opartych o dobrą informację epidemiologiczną są przynajmniej tak samo skuteczne jak lockdown.
Dlaczego tak długo czekamy na wyniki testów na COVID-19?
Tutaj wiele czynników gra rolę. Testy złotego standardu, czyli testy PCR, są dość skomplikowane i są wykonywane tylko przez niektóre laboratoria. Próbkę trzeba prawidłowo przechowywać, test musi być wykonany w sposób rygorystyczny. To wszystko niestety trwa, a wiadomo, że czas jest krytyczny w przypadku podejrzenia o zakażenie COVID-em.
W tej sytuacji pojawiają się szybsze testy. ECDC pracuje teraz nad wydaniem opinii na temat tzw. testów antygenowych, które – w odróżnieniu od testów PCR – nie badają kwasu nukleinowego wirusa, tylko białka wirusa [tego typu testy stosuje się obecnie do wykrywania grypy – przyp. Crazy Nauka]. Mogą one być wykonane w ciągu 10-20 minut, są dość łatwe w obsłudze. Problem z nimi jest taki, że wiele z nich ma znacznie niższą czułość niż testy PCR – mogą nie wykryć infekcji, kiedy ona się toczy. Wygląda na to, że są one skuteczniejsze w pierwszej fazie infekcji, kiedy obecnych jest dużo białek wirusa. Wiele krajów stosuje już ten typ testów w diagnostyce.
Czy warto wykonać test na przeciwciała pod koniec infekcji, szczególnie w sytuacji braku wcześniejszego testu PCR, ale z objawami utraty smaku i węchu?
Takie badanie można wykonać, przestrzegam jednak przed fałszywym poczuciem bezpieczeństwa, jakie taki test może komuś dać. Jeśli test na przeciwciała da wynik dodatni, to będziemy wiedzieć, że mamy przeciwciała przeciwko COVID, ale nie będziemy mieli pewności, czy ich poziom jest wystarczający do tego, by zapobiec kolejnej infekcji i nie będziemy wiedzieli, jak długo te przeciwciała się u nas utrzymają.
Czy są już wyniki masowego testowania społeczeństwa na Słowacji?
Słowacja stosowała szybkie testy antygenowe. Czułość tych testów nie jest 100-procentowa i waha się, w zależności od producenta, od 15 proc. do ponad 80 proc. Wyniki bardzo więc zależą od typu testu.
ECDC uważa, że masowe testowanie jest skuteczne w walce z pandemią. Może być ono nakierowane na obszary, w których istnieje duża transmisja wirusa – dzięki temu możliwe jest wykrycie zakażonych osób i odizolowanie ich od społeczeństwa. W takich miejscach masowe testy mogą się okazać skuteczniejsze niż lockdown. Ale to oczywiście zależy od liczby wykonanych testów. Priorytetem powinno być testowanie osób z objawami, po kontakcie z chorymi, a potem dopiero osób z grupy ryzyka, a dopiero na końcu masowe testowanie osób bezobjawowych.
Jak odróżnić objawy COVID-19 od symptomów grypy?
Jest to bardzo trudne, dlatego że te objawy w dużej mierze pokrywają się. Zarówno dla infekcji grypowej, jak i wirusem SARS-Cov-2 charakterystyczne są takie objawy jak kaszel, gorączka, duszność, osłabienie czy ból głowy. Dla COVID-19 specyficzna jest utrata węchu i smaku, które owszem, rzadko pojawiają się również w przypadku innych infekcji, jednak w okresie pandemii COVID ich wystąpienie z dużą dokładnością wskazuje na tę właśnie chorobę. Na COVID wskazują również objawy ze strony układu pokarmowego, takie jak biegunka lub wymioty.
Generalnie jednak bardzo trudno jest odróżnić grypę od COVID-19. Dlatego krytyczne jest skontaktowanie się z lekarzem w początkowym okresie infekcji, po wystąpieniu którychś z powyższych objawów, oraz możliwie najszybsze przeprowadzenie testu PCR na COVID, który jest najlepszym sposobem na zdiagnozowanie tej choroby. Zalecana jest też samoizolacja w przypadku wystąpienia objawów wskazujących na którykolwiek z tych wirusów, która zapobiegnie dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby.
Jak oceniana jest skuteczność leczenia amantadyną?
Nie ma na razie dobrych badań klinicznych, które wskazywałyby, że amantadyna odgrywa jakąkolwiek rolę w leczeniu COVID-19.
Czy leczenie osoczem jest skuteczne?
Leczenie osoczem jest stosowane w chorobach zakaźnych wtedy, kiedy nie ma na nie dobrych leków, zwłaszcza leków przeciwwirusowych. Wyniki są mieszane, ale istnieją badania, które wykazują skuteczność takiej metody leczenia. Natomiast pozyskiwanie osocza jest dość skomplikowane, dlatego nie jest to powszechna metoda leczenia.
Czy są miejsca na świecie, w których wirus się nie pojawił?
Nie mam wiedzy o miejscach, do których SARS-CoV-2 nie dotarł. Ma on tendencję występowania w skupiskach, więc istnieją obszary, w których – prawdopodobnie wskutek mniejszej gęstości zaludnienia – krążenie wirusa jest bardzo małe. Dlatego tak ważne jest, aby mieć sprawny system epidemiologicznego nadzoru i wiedzieć, gdzie koncentrować wysiłki.
Dlaczego izolacja chorego liczona jest od momentu dodatniego wyniku testu PCR?
Trudno mi to komentować, bo okres izolacji jest bardzo różnie interpretowany przez różne kraje. Okres ten liczy się od ostatniego kontaktu z osobą, która mogła być zakaźna. I od tego momentu liczy się te standardowe 14 dni kwarantanny. Jednak w wielu krajach się go skraca.
Rozróżnia się izolację osoby chorej i kwarantannę osoby zdrowej, która miała kontakt z chorym.
W naszych zaleceniach RRA (Rapid Risk Assessment) podajemy, że kwarantannę można skrócić do 10 dni, ale z wykonaniem testu. Niektóre kraje posuwają się dalej i skracają czas kwarantanny do 7 dni, natomiast ma to swój koszt, ponieważ okres wylęgania wynosi do 14 dni. Jeśli więc zwalniamy wcześniej człowieka z kwarantanny, to istnieje prawdopodobieństwo, że będzie zakażał inne osoby.
Jaki wpływ na przebieg infekcji ma przewlekły stres?
Nie widziałem konkretnych dowodów naukowych na związek między przewlekłym stresem a ryzykiem zakażenia czy ostrzejszym przebiegiem COVID. Na to mają wpływ inne czynniki, a więc odległość od osoby zakażonej, czas przebywania z nią, dawka wirusa, jaką wchłonęliśmy.
U zwierząt hodowlanych pojawiły się mutacje wirusa SARS-CoV-2, np. w Danii wykryto je u norek. Jakie to stanowi zagrożenie dla ludzi?
Wirus wywołujący COVID-19 mutuje, podobnie jak wszystkie wirusy. To jest wirus RNA, który nie ma efektywnych mechanizmów naprawy swojego RNA przy replikacji, więc powstają w nim błędy. I te mutacje się kumulują. Istnieją bazy danych monitorujące te mutacje, a my je obserwujemy od początku pandemii, bo to może mieć wpływ na to, czy testy będą wykrywać takiego zmutowanego wirusa oraz czy szczepionki i leki będą wobec niego skuteczne. Te mutacje mogą mieć też wpływ na typ objawów czy efektywność transmisji.
Rzeczywiście, pojawiają się różne warianty genetyczne wirusa, np. wariant europejski 20A oraz niedawno odkryty jego podwariant, który wyszedł prawdopodobnie z Hiszpanii. Tych wariantów jest coraz więcej i one zaczynają dominować. Nie bardzo wiemy, dlaczego tak się dzieje, ale staramy się to zbadać. Dobra wiadomość jest taka, że nie wygląda na to, żeby te nowe warianty powodowały np. cięższy przebieg choroby czy szybsze przenoszenie wirusa niż te warianty SARS-CoV-2, które są nam dobrze znane.
You must be logged in to post a comment.