captcha image

A password will be e-mailed to you.

Ta szczelina w lodowcu Larsena C spowodowała oddzielenie się góry lodowej wielkości 11 Warszaw. Fot. Wikimedia/NASA/John Sonntag

To jedna z największych gór lodowych, jakie do tej pory obserwowano. Jej ubytek ułatwi topnienie lodowców lądowych na Antarktydzie, a to dla nas poważny problem.

Antarktyda jest tak odległa, że trudno nam niekiedy traktować poważnie kolejne doniesienia, że stopniało na niej to czy owo. Ignorujemy nawet gwałtownie topniejącą Arktykę, mimo że wywiera ogromny wpływ na klimat Polski. Sądzę jednak, że data 12 lipca 2017 roku zapisze się w podręcznikach historii klimatu.

Kiedy u nas jest lato, na Antarktydzie panuje zima, a więc czas, kiedy teoretycznie lód szelfowy powinien być bardziej stabilny, ale jednocześnie targają nim silne wiatry. Lód szelfowy to wychodzące poza obręb stałego lądu masy lodowe unoszące się na powierzchni morza, podczas gdy ich podstawa jest zanurzona w wodzie. Pod wpływem wiatru i topnienia ich fragmenty mogą zostać oderwane i popłynąć w świat w postaci gór lodowych, które stopniowo rozdzielają się na coraz mniejsze bloki, a w końcu roztapiają się w cieplejszych wodach.

Mapa lodowca Larsena C z naniesionym zdjęciem termowizyjnym pokazującym oddzielenie się góry lodowej (12 lipca 2017). Źródło: MIDAS Project

Tym razem od jednego z lodowców szelfowych w Antarktydzie Zachodniej, Larsena C, oderwała się naprawdę potężna masa lodu, jedna z największych, jakie odnotowano w historii pomiarów. Ta góra lodowa waży ponad bilion ton i ma około 5800 km kwadratowych powierzchni, czyli 11 razy więcej niż powierzchnia Warszawy! Wskutek tego Lodowiec Szelfowy Larsena C został uszczuplony o ponad 12 proc. swej powierzchni. Stało się to 12 lipca, o czym poinformowali naukowcy z brytyjskiego projektu MIDAS, którzy badają wpływ globalnego ocieplenia na lodowiec Larsena C i od dawna obserwowali szczelinę zwiastującą jego niedawne spektakularne ocielenie się (co w żargonie naukowym oznacza oddzielanie się gór lodowych od lodowców).

Kilka miesięcy temu pisałam o tym, że pękanie Lodowca Szelfowego Brunta zmusiło Brytyjczyków do przeniesienia swojej bazy antarktycznej, aby nie odpłynęła na górze lodowej. To była spektakularna akcja, bo stacja przeciągana była w inne miejsce na płozach, a przeprowadzkę udokumentował polski fotograf Michał Krzysztofowicz.

Na żółto-fioletowo zaznaczono tu szczelinę w lodowcu Larsena C, która doprowadziła do oddzielenia się góry lodowej. Źródło: PROJECT MIDAS, A. Luckman, Swansea University

Lodowiec Larsena C w niedawnej przeszłości miał jeszcze dwoje rodzeństwa – lodowce szelfowe Larsena A i B. Oba zniknęły, roztapiając się w wodach Oceanu Południowego. Pierwszy w 1995 roku, drugi – w 2002 roku.

Ta smutna historia będzie miała zapewne swój ciąg dalszy, bo lodowiec Larsena C został ostatnim ubytkiem mocno osłabiony i będzie coraz bardziej podatny na cielenie się. Czy i on w niedalekiej przyszłości całkowicie się roztopi? Naukowcy poważnie obawiają się takiego czarnego scenariusza.

Ubytek tak ogromnej masy lodu, jaka niedawno oderwała się od lodowca Larsena C, daje wodzie morskiej bliższy dostęp do lodu pokrywającego ląd na Antarktydzie. A to duży problem, bo lodowce lądowe są bardzo wrażliwe na podmywanie, które przyspiesza ich topienie się. W efekcie z Antarktydy będzie coraz szybciej ubywać lodu, wskutek czego przyśpieszy również wzrost poziomu oceanów na świecie. Obecnie kontynent ten traci blisko 134 mld ton lodu rocznie.

Ta animacja pokazuje ubywanie lodu morskiego na świecie:

 

Gdyby lód na mroźnym kontynencie stopniał całkowicie, poziom mórz podniósłby się globalnie średnio o około 60 metrów. Ten scenariusz oczywiście nie nastąpi zaraz ani nawet w tym tysiącleciu, ale wzrost średniego poziomu oceanu o co najmniej 1-2 metry do końca tego stulecia to już pewnik.

Źródło

Nie ma więcej wpisów