Dla nas zaczyna się właśnie czas Wielkiego Odkrywania. Wróciliśmy z krótkiego wypadu w Tatry i już szykujemy się do dłuższego wyjazdu na kolejną Crazy Wyprawę. Nawet jeśli macie już dość dokładnie zaplanowane wakacje, to może wciśniecie gdzieś dzień lub dwa – większość naszych propozycji nie wymaga większego zaangażowania. A może będziecie po prostu w pobliżu którejś z nich przejeżdżali i warto będzie na chwilę zjechać z trasy?
Patronem naszego cyklu poszukiwania rzeczy niezwykłych jest ASUS. Dlaczego on? Bo od tego roku wykorzystujemy sprzęt tej marki, by wyszukiwać dla Was i dla nas takie miejsca. Ale do rzeczy – oto nasz wybór. Kolejność jest przypadkowa.
[mapplic id=”23246″]Ślad po kataklizmie – Jeziorka Duszatyńskie
W Wielką Sobotę 13 kwietnia 1907 roku mieszkańcy Duszatyna, małej bieszczadzkiej wioski nieopodal Komańczy, usłyszeli potężny huk i poczuli, że ziemia drży pod ich stopami. Rozdzwoniły się dzwony w pobliskiej cerkwi, ludzie w pośpiechu pakowali dobytek i uciekali z domów. Pewnie koniec świata – myśleli. Ale rumor już więcej się nie powtórzył.
Za to wkrótce potem odkryli trzy nowe jeziorka, które powstały w wyniku osunięcia się 12 mln m3 ziemi, która zablokowała bieg pobliskiego strumienia. Dziś w tym miejscu zostały dwa jeziora i naprawdę warto je odwiedzić by zobaczyć jedno z najbardziej nastrojowych miejsc w Bieszczadach. No i zobaczyć ledwie już widoczny ślad po tym gigantycznym osuwisku.
Kraina Wygasłych Wulkanów
Już sama nazwa brzmi tak niesamowicie, że trudno uwierzyć, by to miejsce mogło znajdować się w Polsce. Ale tak właśnie jest, choć próżno tu wypatrywać klasycznych wulkanicznych stożków. Ale jeśli się wie, gdzie szukać, można stanąć w samym środku dawnego krateru i zobaczyć magmę, która stygnąc przybrała niesamowite, regularne kształty. Można też znaleźć tu agaty (nam się udało!), napić się wina z winogron rosnących na stoku wulkanu oraz zwiedzić zamek, który stoi na wygasłym wulkanie.
Choć byliśmy w tym rejonie już trzy razy, to znowu się tam wybieramy i z pewnością znowu znajdziemy coś wyjątkowego. Na pewno warto trochę się przygotować jadąc w tym kierunku, by nie minąć obojętnie czegoś tak wspaniałego, jak choćby Wielkie Organy Wielisławskie.
Wejdź do kopali sprzed 6000 lat – Krzemionki Opatowskie
Kilka metrów pod ziemią otwiera się tu coś, co fascynuje ale i przeraża. To kopalnia krzemienia. I to nie byle jaka – licząca 6000 lat, największa wówczas w Europie, dostarczająca unikalnego i niezwykle cennego krzemienia pasiastego. Co tu może przerażać? Warunki pracy. Dziś idziemy świetnie przygotowanymi, oświetlonymi korytarzami niedawno utworzonej trasy podziemnej. Ale tuż koło nas, równolegle, biegną korytarze, którymi kiedyś pełzali górnicy. Pełzali, bo tunele mają wysokość 60-70 cm.
Ten rozbudowany system wydobywczy działał w czasach, gdy w Polsce dopiero pojawiało się rolnictwo, do Mezopotamii sprowadzali się Sumerowie a według tradycyjnego kalendarza żydowskiego Jahwe właśnie stwarzał świat.
W Krzemionkach byliśmy dwa razy i bardzo, bardzo polecamy Wam to miejsce. Podziemna trasa latem jest przyjemnie chłodna, a w zimie ciepła i wilgotna. Koniecznie!
Niebieskie Źródła i piaskowe groty
Są takie miejsca, po których trudno spodziewać się jakichś zaskoczeń. Tak właśnie myśleliśmy o Tomaszowie Mazowieckim. Ale tylko do czasu, aż odkryliśmy Niebieskie Źródła i Groty Nagórzyckie. W samym środku Polski znaleźliśmy jeziorka, gdzie w czystej turkusowej wodzie widać jasne plamy piasku kwarcowego. Przebijające się przez czystą wodę słońce, tworzy przepiękne barwne wzory. Wygląda to naprawdę bajkowo.
A skoro o piasku kwarcowym mowa, to w pobliżu, 3 km od Źródeł, znajdziecie Groty Nagórzyckie. Mieszkańcy Nagórzyc wydobywali piasek na swoje potrzeby od najdawniejszych czasów, drążąc zagłębienia w skałach. A ponieważ piasek ten świetnie nadaje się do wytopu szkła, więc przez kilkaset lat – od XVIII do początku XX wieku – korzystały z niego też okoliczne huty szkła. W ten sposób wydrążono pokaźny system podziemnych korytarzy i komór, tworząc podziemną kopalnię piasku.
Wszystko to znajduje się całkiem niedaleko od Warszawy i jest jak najbardziej w zasięgu jednodniowej wycieczki.
W poszukiwaniu depresji
Od razu uspokajamy – nie chodzi o zaburzenia depresyjne, tylko o najniżej położony punkt w Polsce. Przyjęło się uważać, że leży on w Raczkach Elbląskich. No dobra, ale gdzie dokładnie? Bo tablica przy samej drodze i w pobliżu świetlicy wydała nam się podejrzana. I, jak się okazało, bardzo słusznie. Bo tablica stoi tu od niedawna, a dawny najniższy punkt jest teraz niedostępny.
Ale to nie koniec odkryć. Okazuje się, że 1,8 m poniżej poziomu morza, jakie oferują Raczki Elbląskie to mały pikuś w porównaniu z trzymetrową depresją w Marzęcinie. Ta jednak ma pewien… feler. Sami przeczytajcie dlaczego.
Przepis na zupę sprzed 1000 lat – Grodzisko Żmijowiska
Chyba każdy ma takie miejsce na Ziemi, do którego chce wracać i w którym czuje się wyjątkowo. Dla nas to Żmijowiska – maleńka osada słowiańska sprzed 1000 lat. I nie jest to typowy skansen. Tej urokliwej rekonstrukcji gródka słowiańskiego z IX wieku nie pilnują uważne panie i nie trzeba tu płacić nikomu za bilety. Pozornie nie ma wiele do oglądania – ot, ostrokół, kilka chałup, studnia, piec garncarski i wiata. Ale spędzić tu można sporo czasu, rozkoszując się widokami i poznając spisaną na tablicach historię tego miejsca (informator wykorzystuje też kody QR). Najciekawsze jest odkrywanie drobiazgów – grządki z roślinami, jakie uprawiano tu 1000 lat temu. Żaren, na których można samemu zetrzeć ziarno. Dojścia do przedziwnie wyglądającej rzeki płynącej opodal.
Jeśli zaniosło Was do Kazimierza i chcecie uniknąć tłumów, jedźcie do Żmijowisk. To ledwie kilkanaście kilometrów, a nagle znajdujemy się w innym świecie. Świecie, w którym odkryto garnek z resztkami liczącej 10 stuleci zupy. A my na tę zupę mamy przepis!
Wikingowie i superbroń – Wyspa Wolin
W tytule piszemy o 6 + 1 miejscach. To plus jeden, to właśnie Wolin. Dlaczego tak? A bo tam jeszcze nie byliśmy. Ale chcemy być w tym roku. Dlaczego? Bo ludzie mieszkają tu od ponad 6000 lat. Bo przez 500 lat mieszkali tu Goci. Bo mieszkał tu i zmarł Harald Sinozęby – król Danii i Norwegii, od którego przydomka nazwano technologię Bluetooth. Bo mieszkali tu i stąd urządzali wypady Wikingowie. Bo w czasie II wojny światowej znajdowały się w pobliżu instalacje wojskowe, w których testowano superbroń V3. A to tylko małe fragmenty historii tego wyjątkowego skrawka ziemi na samej zachodniej granicy.
Więcej o Wolinie przeczytacie u nas już wkrótce, ale jednego jesteśmy już teraz pewni – musimy tam jechać!
Jak wspomnieliśmy na początku partnerem tego wpisu jest ASUS, którego hasłem pozostaje inspirujące „In Search of Incredible”. Czyli właśnie to, czym się uwielbiamy zajmować 🙂
You must be logged in to post a comment.